Końcówka kwietnia to dla podatkowych maruderów ostatnia chwila na rozliczenie z Fiskusem. Wypełniając gorączkowo PIT-y nie zastanawiamy się raczej skąd wzięła się ta łacińsko brzmiąca nazwa Urzędu Skarbowego. Jednak już stojąc w kolejce do Urzędnika, na ręce którego chcemy złożyć nasze zeznanie za ubiegły rok, czasu mamy więcej i możemy wykorzystać go by się tego dowiedzieć. Z pewnością wielu z nas się zdziwi, że termin którym dziś określa się wielkie gmachy instytucji państwowych, kiedyś oznaczał mały wiklinowy koszyk.
Było to w czasach cesarstwa rzymskiego, a dokładnie Cesarza Oktawiana Augusta, któremu ów koszyk służył do trzymania prywatnego skarbu gromadzonego w formie podatków z podległych prowincji. Prywatny majątek cesarza (fiscus) był oddzielony od majątku publicznego (aerarium).
Potem w burzliwych dziejach historii wiklinowy koszyk gdzieś zaginął, by znów się pojawić w czasach nowożytnych na określenie Skarbu Państwa. Jest to majątek, jaki znajduje się w posiadaniu Naszego Państwa.
Dziś jednak najczęściej utożsamiamy go z Urzędem Skarbowym, który to zajmuje się ściąganiem podatków zasilających Skarb Państwa. Każdy z nas wie do jakiego Urzędu powinien co roku złożyć swoje zeznanie podatkowe. Czy nam się to podoba, czy nie Fiskus czeka na naszą wizytę, przesyłk e poicztowa lub mailową z wypełnionym PIT-em do ostatniego dnia kwietnia każdego roku. Czy będzie to spotkanie mniej lub bardziej przyjemne zależy zapewne od wyniku naszego rozliczenia. Zwrot nadpłaty ucieszy każdego.