Zanim zapadnie cisza wyborcza i w ogóle o toczącej się Kampanii Prezydenckiej ani o Kandydatach na ten Urząd nie będzie można mówić, mam ostatnią szansę, by zastanowić się nad wpływem naszego niedzielnego głosowania na wskaźniki warszawskiej giełdy. Czy notowania polskich obligacji wzrosną, a kurs złotówki pójdzie w górę na znak aprobaty inwestorów dla nastrojów społecznych w Naszym Kraju? Czy stanie się wręcz odwrotnie i giełda odpowie bessą, którą mozna będzie zrozumieć jako dezaprobatę naszej decyzji?
Zachowanie giełdy względem zachowania wyborców
Najlepszym barometrem kondycji giełdy jest oczywiście jej główny indeks, który wędruje ponad kreskę, gdy mamy hossę i inwestorzy chętnie kupują u nas akcje lub znajduję się pod kreską, gdy zaliczamy spadek i ci sami inwestorzy wyzbywają się naszych akcji. Na ich decyzję wpływa wiele czynników. Jedni mogą wnikliwie analizować naszą sytuację polityczna i wyciągać z niej własne wnioski. Inni przyjmą opinie zawarte w wielkich serwisach gospodarczych o zasięgu ogólnoświatowym i będą się nimi kierować. Może na wszelki wypadek sprawdźmy, co piszą o szansach obu Naszych Kandydatów na stronach Reutersa albo Bloomberga, o ile w ogóle jest tam o Nich jakakolwiek wzmianka.
Jak giełda słucha Kandydatów
Inwestorzy, którzy często pochodzą z bardzo odległych Państw w zupełnie inny sposób odbierają kandydatury poszczególnych polityków w mających się odbyć wyborach, niż my, zwykli obywatele. Dla nas ich obietnice i programy oznaczają realne zmiany w życiu codziennym Naszego Kraju, które możemy akceptować albo, z którymi możemy się nie zgadzać. Natomiast dla inwestorów zapatrywania polityczne Kandydatów i ich plany, szczególnie te związane z gospodarką oznaczają większe lub mniejsze ryzyko utraty kapitału lub zysku od niego. Ciekawa jestem jak wycenią nasz niedzielny wybór, czy pozytywnie – dokupując akcji, czy z dezaprobata pozbędą się ich części?