Wyłudzenia zasiłków z ZUS podczas L4 czy zasiłku macierzyńskiego to dość powszechne zjawisko, które trudno kontrolować. Nic dziwnego, że urzędnicy posuwają się coraz dalej, aby zapobiegać przypadkom nadużyć. Jednym z narzędzi służących do tego celu stały się portale społecznościowe.
Remont domu w czasie L4? Mimo możliwej kontroli urzędników, takie przypadki nie należą do rzadkości. Podobnie jak sytuacje, w których kobieta po zajściu w ciążę zakłada firmę w celu uzyskania prawa do zasiłku macierzyńskiego po porodzie lub jest fikcyjnie zatrudniana w firmie znajomych. Nowym sposobem na kontrolę tego rodzaju „podejrzanych przypadków” wśród ubezpieczonych pobierających zasiłki jest weryfikacja na portalach społecznościowych. W jaki sposób urzędnicy sprawdzają w internecie zasadność udzielnych świadczeń?
Wiele informacji o życiu ubezpieczonego można wyczytać z danych udostępnionych na portalach społecznościowych jako „publiczne”. Wszelkie zdjęcia, posty, komentarze publikowane przez sprawdzaną osobę lub jego znajomych, które mogą wskazywać na urlop lub podjęcie innej pracy zarobkowej podczas zwolnienia, mogą być podstawą do wszczęcia kontroli przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych, a w efekcie odebranie zasiłku. Co ciekawe, niekiedy takie „dowody” zgłaszają do ZUS-u pracodawcy.
Oczywiście, nie każdy pracownik musi obawiać się, że jego profil jest kontrolowany przez urzędników. Takie działania przeprowadza się wobec osób u których zachodzi podejrzenie nadużyć, np. często i na krótko przebywających na L4 czy ciężarnych, które po zajściu w ciążę nagle zostały zatrudnione na dobrze płatnym stanowisku. Warto również dodać, że ZUS ma prawo przeprowadzać takie kontrole do 5 lat wstecz.