Na koniec pierwszego półrocza zaległości polskich firm widniejące w Krajowym Rejestrze Długów sięgały 9,18 mld zł. Najbardziej do tego wyniku przyczynili się dłużnicy-rekordziści. Niechlubne miejsce na podium należy tu do firm z województwa śląskiego, mazowieckiego i świętokrzyskiego. Suma przeterminowanych zobowiązań finansowych każdej z nich przekracza 20 mln zł. Co ciekawe, rekord zadłużenia padł w Katowicach i należy do tamtejszej spółdzielni mieszkaniowej. Jej członkowie mają do zapłaty aż 24,7 mln zł za… ogrzewanie. Jak pokazuje najnowsze badanie NFG, w najbliższym czasie 85,5 proc. przedsiębiorstw spodziewa się dalszych podwyżek cen produktów i usług niezbędnych do prowadzenia ich działalności.
Według danych Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej, największe sumy do oddania mają firmy z województwa mazowieckiego (łącznie 2 mld zł), śląskiego (1,19 mld zł) oraz wielkopolskiego (924,8 mln zł). Najmniejsze zaległości w biznesie charakteryzują przedsiębiorstwa z Podlasia (153,2 mln zł), Opolszczyzny (158,6 mln zł) i Świętokrzyskiego (177,1 mln zł). Jednak co ciekawe, zarówno wśród najmniej, jak i najbardziej zadłużonych województw działają krajowi rekordziści, którzy „dorobili się” wielomilionowych zaległości.
Długi na 8-cyfrowe kwoty
Numerem jeden wśród dłużników niebędących konsumentami wpisanych do KRD jest katowicka spółdzielnia mieszkaniowa. Od kwoty, na którą zalega swoim wierzycielom, może zrobić się gorąco. Jej nieopłacone rachunki z ciepłowni sięgają aż 24,7 mln zł. Drugi największy dług na liście rekordzistów również należy do podmiotu z branży nieruchomości. To warszawska spółka akcyjna zajmująca się wynajmem i zarządzaniem nieruchomościami własnymi lub dzierżawionym. Zalega ze spłatą ponad 20,5 mln zł z tytułu niezwróconej pożyczki z funduszu poręczeniowego. Problem ze zwrotem takiego finansowania miał także trzeci największy dłużnik – świętokrzyska spółka z branży metalowej. W sumie do uregulowania ma 20,2 mln zł.
Poza wspomnianą trójką działającą w sektorze budownictwa i przemysłu, swoich własnych rekordzistów mają również inne kluczowe branże. W przypadku handlu 12,7 mln zł nie zapłaciła swoim kontrahentom poznańska firma zajmująca się sprzedażą mięsa i jego przetworów. Większość tej kwoty to nieuregulowane faktury za dostawy towaru oraz leasing.
W branży TSL rekord należy do warszawskiej spółki zajmującej się magazynowaniem towarów. Jej zaległości sięgają 11 mln zł. To głównie niezapłacone rachunki za energię elektryczną.
– Firmy, które są przytłoczone ogromnymi, idącymi w miliony długami, mają małe szanse, aby wyjść na prostą. Często jedyną drogą dla nich jest ogłoszenie restrukturyzacji albo upadłości. W pierwszej połowie bieżącego roku na taki krok zdecydowało się łącznie ponad 1 tys. przedsiębiorstw, które w momencie ogłoszenia niewypłacalności winne były 84,5 mln zł. Ich wierzyciele mogą tych pieniędzy już nie odzyskać. Dlatego tak ważne jest sprawdzanie i monitorowanie kondycji swoich partnerów biznesowych. Przedsiębiorcy mogą i powinni stale weryfikować, czy kontrahent płaci innym oraz czy nie jest właśnie takim ekstremalnym dłużnikiem na skraju bankructwa. I nie powinno być to jedynie jednorazowe sprawdzenie. Sytuacja w biznesie dynamicznie się zmienia, każda firma może popaść w tarapaty. A lepiej zapobiegać niż leczyć i reagować, gdy u kontrahenta pojawią się pierwsze oznaki problemów z płatnościami – zaznacza Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Mikrofirmy też mają makrozobowiązania
Milionowe zaległości to jednak nie tylko domena dużych przedsiębiorstw i spółek. Rekordowe długi mają też jednoosobowe działalności gospodarcze. Na czele dłużników w tym sektorze stoi sprzedawca wyrobów tekstylnych z Kujawsko-Pomorskiego, który ma do zapłacenia 6,7 mln zł z tytułu leasingu.
W najbliższych miesiącach unikanie długów może być dla mikro, małych i średnich firm coraz trudniejsze. Jak wynika z najnowszego badania IMAS International dla firmy faktoringowej NFG pt. „Zakupy firmowe” 95 proc. przedsiębiorców sektora MŚP, którzy dokonują zakupów firmowych, zauważyło w ostatnich sześciu miesiącach wzrost cen produktów i usług niezbędnych do prowadzenia ich działalności. Najbardziej podrożało paliwo (78 proc. wskazań), następnie opłaty za media (68 proc.) oraz surowce, półprodukty i produkty potrzebne do funkcjonowania firmy (60 proc.). Przeciętny wzrost cen wyniósł 37,4 proc.
Myśląc o najbliższym półroczu, 85,5 proc. respondentów spodziewa się dalszej podwyżki cen. Jedynie 5 proc. respondentów ma co do tego wątpliwości, a pozostali nie mają zdania.
Zdaniem ekspertów NFG, nadchodzące miesiące jesienno-zimowe, nie tylko z uwagi na sezon grzewczy, ale też wzmożoną zwykle działalność firm w II połowie roku, mogą być dla wielu z nich trudnym sprawdzianem.
– Przedsiębiorcy będą musieli zacisnąć pasa albo sięgnąć głębiej do firmowej kasy. Z naszego badania wynika, że w ostatnich sześciu miesiącach 29 procent mikro i małych firm zaciągnęło kredyt, pożyczkę lub leasing w celu nabycia produktów i usług niezbędnych do prowadzenia działalności. W kolejnych miesiącach spodziewają się dalszych wzrostów cen, co może oznaczać dalsze zadłużanie się. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem dla firm w tej sytuacji jest kupowanie produktów i usług firmowych na raty lub finansowanie krótkoterminowe w postaci faktoringu. Nie obciąża to tak budżetu jak kredyt czy leasing, a do tego chroni płynność finansową przedsiębiorstw – mówi Emanuel Nowak, ekspert NFG.