Deklaracje polityków co do uporządkowania tak zwanych umów śmieciowych nigdy nie były tak gorliwe, jak obecnie w przeddzień wyborów parlamentarnych. Pomysłów na uzdrowienie sytuacji na naszym rynku pracy jest sporo. Oby tylko nie zabrakło energii i chęci do ich wprowadzenia, kiedy tylko cel zostanie osiągnięty i posłowie rozsiądą się wygodnie w sejmowych ławach.
Śmieciowe zyski i straty
Podpisując z pracownikiem umowę na czas określony albo co gorsza umowę zlecenie lub umowę o dzieło, pracodawcy sporo zyskują. Koszty utrzymania pracownika tymczasowego, a nie na etacie są dużo niższe. Nie martwią ich też sprawy związane z ewentualnym zwolnieniem pracownika lub z jego niezdolnością do pracy. Od strony zatrudnionego na umowach śmieciowych sytuacja wygląda oczywiście diametralnie różnie, czyli więcej tu strat. Przede wszystkim posiadając umowę o dzieło lub zlecenie jego składki zdrowotne i emerytalne są kuriozalnie niskie jeśli nie żadne. Nie może także liczyć na odprawę w przypadku zwolnienia.
Zamiana śmieci na etaty
Aby zachęcić pracodawców do podpisywania umów na pełny etat i czas nieokreślony trzeba im pokazać, że im się to najzwyczajniej w świecie opłaca. Lojalny pracownik związany długoletnią umową z zakładem pracy będzie wykonywał swoje obowiązki lepiej. Pomoc ze strony Państwa w postaci ulg w płatnościach składek ZUS i podatków do US da na pewno pozytywny impuls przedsiębiorcom. Z kolei pracownicy chętnie przejdą na etaty, bo to da im względną stabilność finansową, a także będą mogli wykazać swoją zdolność kredytową wobec wielu instytucji finansowych i w ten sposób zaplanować przyszłość kupując mieszkanie, samochód lub inne potrzebne im dobra. Brzmi pięknie, ale czy realnie?
źródło obrazka wyróżniajacego: www.interkadra.pl